Na dwóch zdjęciach poniżej uwidocznione są ludziki Lego z Gwiezdnych Wojen. Na pierwszym zdjęciu jest 97 figurek, na drugim 3. Po co te zdjęcia? Autor chwali się kolekcją? Hmmm, aby utrzymać skromność na odpowiednim poziomie dodam, że mamy ich więcej 😉
Zdjęcia zrobiłem, aby swoim dzieciom pokazać skalę. Niestety do młodych istot liczby tak nie przemawiają jak obrazy. Tym bardziej, jeśli obraz zawiera coś bardzo dobrze im znanego. Skorzystałem więc z naszych figurek, aby zademonstrować, ile cukru czy też syropu glukozowo-fruktozowego znajduje się w sokach które dodają do wody.
Nie mam nic przeciwko dosładzaniu, ponieważ zdaję sobie sprawę, że dzieciaki lubią słodycze. Jednakże na każdy napój zużywają one tak dużo tych stężonych soków, że zaczynam się obawiać o ich zdrowie.
Użyłem słowa soków. Hmmm, to jest lekkie nadużycie. Niestety producenci faszerują nas takimi właśnie określeniami i wszyscy tego używają potocznie, przywykliśmy do takiego błędnego nazewnictwa. A jest to bzdura, ponieważ typowe soki przeznaczone do rozcieńczania wodą zawierają do 3% jakiegoś soku, reszta to rozwodniony syrop glukozowo fruktozowy lub cukier.
Czyli wodą rozwadniamy syrop glukozowo fruktozowy, a nie sok. Tak więc należałoby mówić: idę do sklepu kupić syrop glukozo-fruktozowy o smaku malin. Tak, o smaku malin, bo ileż tam jest tego soku z malin?
Na marginesie dodam, że widziałem „soki” o znacznie mniejszej zawartości procentowej soku.
Zdjęcia powinny choć odrobinę dać do myślenia: oto wielka banda glukozowo-fruktozowców, a obok niedobitki sokowców…
Syrop glukozowo fruktozowy też tam jest stężony 🙂
Dlatego rozchodzi się tu o mocno zaburzoną proporcję: sok / cukier.
Ale te soki są stężone, a nie takie zwykłe wyciśnięte, więc procentowo więcej tego soku tam wyjdzie.