Jakiś czas temu pisałem na temat co można poprawić na stronach internetowych, aby podnieść ich użyteczność. Teraz przyszedł czas na korekty wyspecjalizowanych witryn, czyli czas na sklepy internetowe.
Temat dotyczy poprawy sklepu internetowego, jak więc możesz się domyślać chodzi o zwiększenie sprzedaży. Pytanie, które się za tym czai to – czy tylko reklama jest ważna? A może są czynniki w samej budowie sklepu internetowego, które hamują sprzedaż lub odstraszają klientów?
Poniżej lista kluczowych spraw, które muszą być dopracowane, aby sklep internetowy nie był sklepem zombie.
Zakupy bez rejestracji
Brak możliwości składania zamówień bez potrzeby rejestracji konta – to jest dość częsty odstraszacz. Aktualnie standardem są tak zwane szybkie zakupy, czyli wystarczy wypełnić formularz z danymi osobowymi, wybrać warunki dostawy oraz płatności i koniec.
Koszty dostawy
Bywało, że w niektórych sklepach spędziłem troszkę czasu, aby znaleźć w jaki sposób wysyłane są zamówienia oraz ile zapłacę za dostawę. To jest podstawa! Nie będę tracił czasu, aby dopiero w momencie wypełniania formularzy zamówienia dowiedzieć się, że zapłacę kilka razy więcej niż u konkurencji. Sporadycznie zdarzało się, że nie znajdywałem informacji o dostawie. Zapewne gdzieś w tasiemcowym regulaminie była ona ukryta. Efekt był taki, że złożyłem zamówienie, lecz w innym sklepie!
Zasady zwrotów
Jeśli ktoś w widocznym miejscu nie umieszcza odsyłacza do strony: zwroty i reklamacje etc. to pachnie mi tu niezbyt ładnie. Właściciel sklepu jest albo początkującym sprzedawcą, albo celowo pomija tą bardzo istotną dla klienta sprawę. Tego typu sklepy także omijam.
Słabe zdjęcia produktów
Zdjęcia niewyraźne, źle skadrowane, małe po powiększeniu – to jest koszmarek kupującego. Najczęściej klient chce się „wzrokowo” upewnić, że to jest właśnie produkt o którym myśli. Inną jeszcze odmianą tego mankamenty jest niewielka ilość zdjęć, czytaj: sztuk jedna. To także odstrasza.
Ukryty koszyk
Bywa, że koszyk umieszczony jest gdzieś na dole w bocznej kolumnie, albo ukryty jest w mnóstwie drobnych badziewi w nagłówku sklepu. Te dupersztyki zaśmiecające nagłówek mają za zadanie sprawić, aby było „na bogato”. Niestety w tym momencie „na bogato” oznacza do bani i to tak całkowicie. Jeśli klient szuka rzeczy, których nie ma tam gdzie być powinny to się irytuje. Im mniej mu zależy na zakupach tej rzeczy, tym mniejsza ilość irytacji sprawi, że opuści sklep, który właśnie odwiedza.
Dobra wyszukiwarka
Jeśli mamy przysłowiowe trzy produkty na krzyż to nie musimy się tym martwić. Ale przy większej ilości produktów wyszukiwarka to standard. Klikanie po kategoriach i ich kolejnych podstronach wywołuje u klienta irytację, a o niej przed chwilą pisałem.
Zaawansowane filtrowanie
To nie jest coś co zdyskwalifikuje sklep internetowy, lecz dobre filtry kategorii znacznie ułatwiają życie. Oczywiście mam na myśli sklepy, których kategorie zawierają dziesiątki produktów każda. Typowe filtry to prócz zakresu cen mogą być wybór marki, rozmiarów, kolorów oraz wybrane specyficzne parametry dla oferowanych w sklepie produktów.
I tradycyjnie – jak się ma zdjęcie do wpisu?
No przecież opisałem sześć spraw,
czyli zdjęcie pasuje! ;-D
0 komentarzy