Czy talent to coś co sprawia, że jestem w stanie zrobić rzeczy, których inni nie potrafią?
Czy może zrobię to 10 razy szybciej, albo może wykonam to znacznie dokładniej, albo bardziej widowiskowo?
Jakiś czas temu spotkałem się z pewnymi badaniami, które dotyczyły tego zagadnienia. Badacze chcieli sprawdzić, czy muzycy uznawani za wspaniałych są pobłogosławieni niezwykłym talentem.
Niestety ten „jakiś czas temu” był całkiem spory i nie przywiązałem należytej wagi do tego kto, gdzie i kiedy te badania przeprowadził. Dlatego nie jestem w stanie podać źródła.
Pamiętam, że badano skrzypków oraz że podzielono muzyków na 3 grupy: tych najpiękniej grających, średnich czyli dobrze grających, no i w końcu przeciętnych, czyli grających poprawnie, ale jak to mówią u nas na wsi – gaci z wrażenia nie urywa…
Następnie osoby z każdej grupy odpowiedziały na jedno pytanie: ile w tygodniu poświęcają godzin na ćwiczenia gry?
Odpowiedź była porażająca. Wirtuozi ćwiczyli niesamowicie więcej od przeciętniaków, a średniacy uplasowali się gdzieś bliżej środka.
Całkiem możliwe, że rodzimy się z pewnymi uzdolnieniami. Jednym łatwiej przychodzi operowanie słowem, inni mają zdolności manualne itd.
Ale to są predyspozycje, które należy wyćwiczyć, rozwinąć, doszlifować.
Znam takie mądre stare powiedzenie: majster z nieba nie spadł… Obecnie niektórym to powiedzonko może wydawać się jakieś wyalienowane, ale ono właśnie mówi o doświadczeniu, które wynika z poświęcenia wielkiej ilości czasu dla danej dziedziny.
Majster wiele lat przepracował w zawodzie, dzięki czemu posiadł wiedzę jak i praktyczne doświadczenie, a to razem wzięte daje mu przewagę nad normalnymi osobami nie siedzącymi w branży oraz nad młodzikami, którzy dopiero co ukończyli szkołę.
A czy robienie czegoś co inni uznaliby za wariactwo jest talentem czy objawem szaleństwa?
Czy gniazdo na prezentowanym zdjęciu to objaw szaleństwa, czy talentu?
Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga…
Ptaszki działały metod ruskich z czasów II wojny światowej – pokonamy ich ilością!
w końcu nakładłyby tyle gałązek, aż zakryłyby kolce…
😀