Jestem nauczony doświadczeniem, że wielkie projekty pochłaniają mnóstwo czasu, a każdy wielki projekt składa się z mniejszych elementów, a te składają się z drobnych czynności.
Podobnie jest z naszym życiem. Jest ono wielkim projektem, który można podzielić na mniejsze części, a te w końcu na drobne czynności.
Drobne czynności mogą być rutynowe, czyli mogą stawać się nudne. Mogą też być formą obowiązku, a jeśli jestem zmuszony robić to czy tamto, to okazać się może mało przyjemne.
Mnie życie nauczyło, że w większości składa się ono z obowiązków, że to i tamto jest do zrobienia każdego dnia lub w jakiś odstępach czasu. Więc przestałem się irytować czy złościć i robię to co należy zrobić wtedy kiedy trzeba to zrobić. Bo to jest część życia.
Ale jest jedno ale. I to całkiem wielkie ale, takie które zmienia postać tych drobnych rzeczy.
Te przeróżne drobne czynności mogę doprawić do swojego smaku. Tak trochę metaforycznie to określiłem. Smak który lubimy to smak radości, tak więc mogę świadomie wprowadzać radość do tak zwanych moich obowiązków dnia powszedniego.
Zdjęcie z tego wpisu jest właśnie takim doprawieniem do smaku swoich drobnych czynności. Ktoś na rynku znalazł wśród oferowanych przez siebie warzyw dwa niezwykłe obiekty i je pomalował i wystawił aby uwagę przyciągały i radość dawały.
Ja natomiast mam radość z tego, że mogę wyciągnąć aparat komórkowy, który prawie zawsze jest ze mną i fotkę strzelić i się jeszcze tym podzielić 🙂
Dzielenie się radością to największa radość 🙂
Piękny ,mądry i bardzo życiowy tekst.Mój dzień dzisiejszy był pełen emocji negatywnych a po przeczytaniu tej refleksji jest mi lżej.Dziękuję.