Co pewien czas ludzie podpytują – a po kiego grzyba męczą mnie te paskudne komunikaty o plikach cookies?
Od jakiegoś czasu jest to istna plaga, to prawie jak klątwa internetu 😉
Nie dziwię się, że wielu ludzi narzeka, bo każdorazowo musi klikać w 'zamknij’, chyba że im nie przeszkadza dodatkowy pasek który przysłania główną treść strony internetowej.
Aczkolwiek czasami bywają patenciarze z kosmosu, którzy umieszczają informacje o korzystaniu z cookies w postaci wyskakującego dużego okienka, dodając do tego jakąś fajną grafikę prawdziwych ciastek.
Można ich podsumować krótko – mistrzowie markietingu!
Tak, dobrze czytasz – markietingu…
A tę klątwę zafundowali jajogłowi z Unii Europejskiej, którzy modyfikując prawo chcieli uchronić obywateli przed oszustami oraz podglądaczami internetowymi, którzy wykorzystują pliki cookies do niecnych celów. Dzięki temu od marca 2013 roku mamy dodatkowe śmieci na stronach internetowych.
Całkiem możliwe, że twórcy chcieli zwrócić uwagę na fakt plików cookies i możliwości ich niecnego wykorzystania.
Ale równie dobrze można by podejść do tematu motoryzacji i zacząć systematycznie w mediach rozgłaszać: samochody mogą być wykorzystywane do zamachów terrorystycznych, do przewożenia narkotyków i porwanych ludzi.
Zmiany w prawie dotyczące informowania o wykorzystaniu plików cookies to przysłowiowe wylewanie dziecka z kąpielą. Pliki cookies wykorzystywane są od lat, od początku ery internetowej, gdy tylko pojawiły się bardziej zaawansowane przeglądarki internetowe. Pierwsze prce nad cookies to rok 1994.
Pliki cookies to bardzo pomocna technologia. Są to małe, wręcz mikroskopijne pliki tekstowe zapisywane przez twoją przeglądarkę internetową na twoim komputerze podczas odwiedzin stron internetowych. Pliki cookies służą na kilku płaszczyznach:
- Do gromadzenia danych statystycznych dotyczących odwiedzin witryny internetowej, oczywiście dla jej właściciela. Dzięki 'ciasteczkom’ jesteś zidentyfikowany i program gromadzący dane o odwiedzinach może zakwalifikować cię jako nowego czy powracającego odwiedzającego stronę. Poza tym można prześledzić w jaki sposób ludzie poruszają się po stronie. Oczywiście bez gromadzenia danych personalnych.
- Poza tym możemy zalogować się na wybranej stronie, przykładowo na FaceBook’u. Dzięki cookies nie musimy co kliknięcie na kolejnej podstronie na nowo wpisywać loginu i hasła, ponieważ serwer dogaduje się z naszą przeglądarką, która pokazuje mu odpowiedni plik cookie. W ten sposób jesteśmy identyfikowani.
- Czasami na stronach są różne mechanizmy dostosowujące, na przykład wybór palety kolorystycznej, obrazków w tle etc. To też może bazować na plikach cookies.
- Ale dzięki plikom cookies może wydać się nam, że jesteśmy śledzeni! Co w pewnym stopniu ma miejsce, ale nie jest to w żaden sposób wchodzenie z butami do naszego domu. To tylko chwyt marketingowy, to przypomnienie: hej kliencie, a może jednak skusisz się na ten produkt? Przykładowo, gdy szukamy czegoś na Allegro, a następnie przeglądamy inne strony internetowe, które wyświetlają linki sponsorowane Google, to ujrzeć możemy produkty, którymi byliśmy wcześniej zainteresowani.
Dla mnie jedyne zagrożenie korzystania z plików cookies to spaskudzenie niespodzianki przez ten ostatni opisany wyżej punkt. Chciałem kiedyś kupić bieliznę na prezent żonie, tak więc przeglądałem różne oferty na stronach internetowych. Po czym żona usiadła do komputera i zgadnijcie jakie reklamy zaczęły ją prześladować? 🙂
Badziewie jest ogromne, to fakt. Ale prawem wymagane badziewie.
Nie ma co walczyć z wiatrakami. Lepiej jest ludzi uświadamiać. W końcu kiedyś i urzędnicy pójdą po rozum do głowy…
A informacja, że „lubimy ciasteczka” jest sympatyczniejsza i powabniejsza niż prosty pasek z komunikatem o korzystaniu z plików cookies. I zachęca też do kliknięcia i ukrycia tej informacji, przez co strona staje się czytelniejsza, bo żaden pasek jej nie przysłania.
Dlatego ja jetem zwolennikiem tego typu rozwiązań, zamiast choćby najmniejszych prostych pasków.
A ja dalej nie mogę przyzwyczaić się do tego badziewia.
Paski lub prostokątne większe bloki z informacjami, że mamy, stosujemy czy lubimy ciasteczka, a czasami jakieś wyskakujące okienka zasłaniające pół strony.
Zwariować można, paskudztwo, bezguście, utrudnianie życia ludziom.
Czy musi mnie to atakować?
Absurdy co jakiś czas się zdarzają, przykładowo w USA złodziej włamuje się do domu, łapie za rozebrany kontakt elektryczny, w wyniku czego złodzieja porządnie prąd pieści. Następnie złodziej składa skargę do sądu, ten mu przyznaje rację i wysokie odszkodowanie. To akurat z palca wyssane, ale jakiś czas temu czytałem o różnych podobnych kosmicznie idiotycznych sprawach sądowych w Stanach, gdzie napastnik udaje ofiarę i wygrywa, a prawdziwy poszkodowany musi mu jeszcze płacić duże, a czasami ogromne odszkodowanie.
W wypadku akcji z plikami cookies najlepsze rozwiązanie to po prostu rozszerzenie strony opisującej po co te ciasteczka o informacje związane z potencjalnym śledzeniem przez FaceBook’a, jak również przez Google, o ile mamy podpięte statystki Analytics. Wcale nie zdziwiłbym się, gdy Google korzystało z tego patentu podobnie do FaceBook’a.
Czytałeś o wyroku sądu za pliki cookies?
Normalnie gacie opadają z wrażenia i ze strachu…
http://m.interia.pl/biznes/news,2308826