Pewne daty są znaczące dla pewnych ludzi. Jedni wolą Sylwestra, inni piątek trzynastego, a ja należę do „wielbicieli” swoich urodzin. Dla mnie to mały skarb, ponieważ zachęca do autorefleksji, do weryfikacji celów, wyciągania wniosków, do korekty kursu i paru innych głębokich spraw.
Im dłużej żyję, tym bardziej wydaje mi się, że jestem bardzo stary. Nie mam na myśli życia biologicznego, lecz coś ulotnego, ponadczasowego, coś co jest większe. Chodzi mi o Ducha, o Źródło z którego pochodzę i o siłę/powód dla którego tu jestem.
Ktoś może powiedzieć – przejadłem się, ktoś inny, że dojrzewam, a jeszcze inni na mszę lub do specjalisty terapeuty odeślą 😉
Jedno jest pewne – wyciąganie wniosków i weryfikacja celów wraz z wprowadzeniem zmian na kursie to bardzo budujące doświadczenie, wyzwalające i do tego radosne. Radosne ponieważ daje ulgę – bo gdy z worka który non stop targamy wyrzucimy kupę gruzu, to nie może być inaczej.
Co ciekawe gruz zasłania to co w tym worku targamy cennego, coś bardzo ulotnego, delikatnego, coś co nie może zostać zmierzone jak ten gruz, który nas męczy i często wręcz dobija nadmiernym obciążeniem. A co takiego gruz przysłania? No skarby rzecz jasna. Do życiowego worka wrzucamy tak śmieci jak i skarby. Tylko czasami skarby zostają zawalone ciężkimi śmieciami.
Te skarby to nasze związki. Związki z ludźmi, nie tylko bliskimi lecz też i obcymi, sporadycznie lub jednostkowo napotykanymi.
Czyli chodzi o wspólne doświadczenia, ponieważ drugi człowiek to najlepsze zwierciadło ukazujące co głęboko skrywamy.
Kurczaki, no mógłbym reklamować pewien bank! 😀
Liczą się ludzie…
A zdjęcie oczywiście zrobione dla hecy, bo urodziny, bo tory ucięte, bo fajna łączka, bo piękny las.
0 komentarzy